Mało mnie tutaj od jakiegoś czasu, ale zaglądam codziennie.
Pochłonęła mnie głównie moja praca magisterska, ale też egzaminy i duuuużoooo
papierkowej roboty oraz załatwiania "spraw ostatecznych" związanych ze studiami.
Ale wszystko co mogłam, to zrobiłam :-)
Efektem są zdane wszystkie egzaminy i pozaliczane wszystkie prace pisemne,
napisana praca magisterska na temat opieki paliatywnej nad dziećmi,
złożone wszystkie wymagane dokumenty, zdjęcia, oświadczenia (no i praca).
Mało brakowałoby, a broniłabym się we wrześniu (chociaż co za różnica).
Uwielbiam robić wszystko na ostatni moment i tak też było w przypadku pisania mgr.
Nie przewidziałam tylko jednego - ciągłych uwag mojego promotora.
Jednak to tak naprawdę on mnie zmotywował do podkręcenia tempa słowami:
"Spokojnie, przecież nie wszyscy muszą bronić się w lipcu. Jest jeszcze wrzesień".
Co to, to nie!
Obecnie czekam tylko na ocenę recenzentki (ocena promotora już jest) no i na
obronę, która odbędzie się 7 lipca popołudniu. I przestanę być studentką.
Zdradzę Wam jeszcze coś, co znając moje szczęście do skutku nie dojdzie :-)
Wczoraj pojawiła się iskierka nadziei na pracę. Taką na pełen etat i zgodnie z wykształceniem.
Wczoraj pojawiła się iskierka nadziei na pracę. Taką na pełen etat i zgodnie z wykształceniem.
Ale ciiichooo !!! Wszytko okaże się dopiero ok połowy lipca.