czwartek, 16 kwietnia 2015

O wyjeździe studyjnym

Jak wiecie (albo i nie) za ok 2,5 miesiąca kończę studia.

Oczywiście jeśli zdam wszystkie egzaminy, napiszę i obronię prace mgr :-)
Dlatego też tak bardzo ucieszył mnie dzisiejszy wyjazd studyjny. Mimo, że wolę jednak pracę z dorosłymi.

Tak naprawdę była to pierwsza i ostatnia taka "wycieczka", spory kawałek od domu. 

Tak więc dzisiaj, w ramach naszych zajęć specjalizacyjnych z autyzmu, pojechaliśmy do Pobiedzisk. 
Miejscowość ta znajduje się między Toruniem, a Poznaniem (bliżej tego drugiego).

Mieści się tam żłobek, przedszkole oraz szkoła podstawowa (klasy 1-3), 
gdzie pracuje się metodą Marii Montessori. 





Metoda ta kładzie nacisk na swobodny rozwój dzieci. Przeciwstawia się systemowi szkolnemu, tłumiącemu aktywność dzieci, którego symbolem była dla Marii Montessori „szkolna ławka”. Montessori uważała, że głównym zadaniem pedagogiki jest wspieranie spontaniczności i twórczości dzieci, umożliwianie im wszechstronnego rozwoju fizycznego, duchowego, kulturowego i społecznego. Odkryła także zjawisko polaryzacji uwagi u dzieci. W 1907 otworzyła przedszkole Casa dei Bambini (pol. Dom Dzieci).

Zarówno dla mnie, jak i moich koleżanek, metoda jest zgoła inna niż ta, o której od zawsze
nam mówiono, której nas zwyczajnie uczono przez te 5 lat studiów. 

Nauczyciel ma być tylko i wyłącznie "cieniem", nie ma wyręczać dziecka. I tutaj przykład z przedszkola: w grupie 3-4-latków np dzieci same przygotowują sobie posiłki (nawet jeśli jest to jajecznica), nakładają je sobie na talerze, a po posiłku zupełnie same sprzątają. Na oko 3-letnia dziewczynka po zjedzeniu śniadania, wstała od stołu, wyrzuciła do kosza resztki jedzenia, odkręciła wodę, nalała płynu do mycia naczyń na gąbkę i umyła talerz. Ja wiem, że to w niektórych domach może być zupełnie normalna, oczywista sprawa. Jednak po pierwsze to NIE JEST dom, a po drugie jej nikt nie powiedział, że ma to zrobić, nikt nie pomógł. Ona wszystko zrobiła sama. Na tym też polega m.in. pedagogika Montessori. 

Było to bardzo ciekawe doświadczenie, mimo, że raczej żadna z nas nie była tak do końca przekonana, że chciałaby pracować w takiej placówce. To tak dosadnie mówiąc "nie nasza pedagogika", coś innego, może nawet niezwykłego, ale na pewno interesującego.

Pokażę Wam małe porównanie pedagogiki Montessori i tej tradycyjnej, konwencjonalnej.

PEDAGOGIKA
MONTESSORI
PEDAGOGIKA
KONWENCJONALNA
Dziecko samo wybiera materiał do pracy
Nauczyciel ustala plan zajęć
Uporządkowane otoczenie
Dowolność ustawienia
Rozpoznawanie faz wrażliwości każdego dziecka
Dzieci traktowane zależnie od wieku
Nauczyciel zwraca się do dziecka
Nauczyciel zwraca się do grupy
Możliwość wyboru  miejsca, czasu, rodzaju pracy
Wyznaczone miejsce do pracy
Otoczenie skłania do działania
Nauczyciel stymuluje do działania
Samodoskonalenie za pomocą materiału z kontrolą błędu
Motywowanie za pomocą kar i nagród



Ale największym hitem naszego wyjazdu był WIESŁAW :-)
Jest to kot dyrektora placówki, który chodzi sobie po całym terenie i pragnie miziania.
Rzecz jasna, zrobiłyśmy kocurkowi całą sesję zdjęciową :)



8 komentarzy:

  1. Kot Wiesław świetny i zapewne jest super towarzyszem do zabaw w tej placówce :)
    Co do tej placówki to po raz pierwszy o niej słyszę. Ciekawe są te poglądy na pedagogikę, ale nie wiem czy chciałabym pracować w takiej placówce... W sumie jako (mam nadzieję!) przyszła mgr geografii, która może uczyć w szkole, wolałabym jednak pracę w mniejszej grupie, jednak z materiałem który w większości narzucany jest przeze mnie, a nie że każdy uczeń może wybrać samodzielnie materiał do pracy... No ale może akurat ten podpunkt obowiązuje tylko do pewnego poziomu nauczania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, jak narazie jest tam tylko szkoła podstawowa 1-3, ale planują jeszcze 4-6 w przyszłym roku. I w tych klasach 1-3 i 4-6 obowiązują takie same zasady jak np w przedszkolu, czyli to uczeń decyduje czego, kiedy i jak będzie się uczył. Dla mnie jako pedagoga, to trochę paranoja bo załóżmy, że dziecko kończy 6 klasę i musi napisać testy. Według mnie ma bardzo utrudnione zadanie, ale dyrektorka mówiła, że ich dzieci uczą się o wiele szybciej i o wiele więcej. Ja tego nie pojmuję ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uczą się szybciej, bo nie są do niczego zmuszane, może? ale nie każdy ma tyle samozaparcia i motywacji, i możliwe, że ktoś uczyłby się tylko jednego przedmiotu, a resztę po prostu olał i potem miał problemy.

      Usuń
  3. Jak dla mnie to taki rodzaj wychowania ma swoje plusy i minusy. Mnie od razu zapaliło się w głowie światełko: dlaczego trzyletnia dziewczynka ma zmywać naczynia? przecież będzie pracować całe dorosłe życie. czy teraz nie może się po prostu beztrosko bawić? z drugiej strony to chyba uczy dzieci obowiązkowości już od małego.
    Kolejne moje przemyślenie: dzieci to dzieci. nie zawsze wiedzą, co jest dla nich dobre, dlaczego więc same mają sobie organizować zabawy?
    Ale zaintrygowałaś mnie tym miejscem, to na pewno musiało być niecodzienne doświadczenie odwiedzić je.

    OdpowiedzUsuń
  4. super wyjazd, ja wierzę w Ciebie i wiem, że zdasz bez problemu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja chciałbym mieć pocztówkę taką jak ten plan miasta Pobiedziska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, świetna by była :) Nawet rozglądałam się i pytałam czy gdzieś można kupić pocztówki z tego miejsca, ale niestety nie było poczty po drodze (a tam podobno jakieś są).

      Usuń

  6. Oferty pracy dla nauczycieli japońskiego w Lublinie
    Witam)
    W firmie Preply zawsze znajdzie się miejsce dla doświadczonych nauczycieli języka japońskiego w Lublinie. Preply oferuje odpowiednie wynagrodzenie i swobodny grafik. Oferty pracy dla korepetytorów zostawiają sami uczniowie. Skontaktuj się z nimi, aby otrzymać więcej szczegółów. Aby odpowiedzieć na ofertę pracy dla nauczycieli języka japońskiego, musisz zarejestrować się u nas.
    http://preply.com/pl/lublin/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-japońskiego
    Doradzam)

    OdpowiedzUsuń